Jak na pustyni...

Nasłuchałam się nawet tu gdzie jestem tyle złych słów od ludzi, że w pewnym momencie poczułam się jak na pustyni.

Gdy widziałam Mojżesza, i gdy mi pokazywał jak rozstąpiło się morze, jak Wielki jest Bóg Ojciec, jego czyny.
Że to wszystko naprawdę się stało, i otworzyła się droga. I weszłam na tą drogę, gdyż mi kazał wejść i podejść do niego. Nie rozumiałam tego wszystkiego.
A dziś jest jakby inaczej.
To morze, to świat, ten świat pełen ukrytych niebezpieczeństw, głęboki, jak te wody morskie.
Ale, gdy zaufamy Bogu, i otworzymy serce dla Niego i Go zawołamy, to otworzy nam drogę i poprowadzi nas do wyzwolenia, do bezpiecznego miejsca, gdzie nie będzie nam już nic grozić.
Ani śmierć, ani otchłań morska, ani żadne niebezpieczeństwo.
I tak jak Mojżesz wyciągnął do mnie rękę i mnie złapał, abym nie upadla. Tak i Bóg Żywy, w Jezusie Chrystusie to czyni.
Podaje nam rękę, abyśmy nie upadli i nie zginęli w otchłani głębin tego świata, ciemności.

Komentarze