WIZJA SENNA — KRWAWIĄCA HOSTIA I DZIECKO JEZUS.

29 Czerwca, 2022

From Jesus With Love 

https://heartdwellersghana.org/blog/


Witam, moi drodzy, niech Pan wam wszystkim błogosławi. Chciałabym podzielić się ze snem wizytą Dzieciątka Jezus, między innymi rzeczami, które mi ukazano w tym śnie. Tak więc, po podzieleniu się snem, wyjaśnię trochę o nim i użytym w nim symbolicznym języku, tak jak dane mi było zrozumieć we śnie. Następnie słowa Jezusa, które dał mi po tym, jak siedziałam z Nim, aby usłyszeć o tym i o Jego Sercu.

 A więc przede wszystkim oto sen i wszystko, co zostało w nim pokazane:

 Wszystko zaczęło się od Konsekrowanej Hostii.  Wyglądało to tak żywo. Kiedy byłam tego świadkiem, naprawdę pomyślałam: „To rzeczywiście dzieje się w PRAWDZIWYM życiu!”

 Spojrzałam na Monstrancję, która leżała na moim łóżku przede mną, i zacząłem zauważać, że Hostia miała żółty, woskowaty kolor, a nie jak zwykle, i miała na sobie kilka idealnie okrągłych dziur. Otwory nie były większe niż rozmiar paznokcia na waszym małym palcu. Znajdowały się w różnych miejscach, głównie na obrzeżach, pozornie jakby zjedzone lub ukąszone przez robaka, tak jak widać brązowe ukąszenia na liściu, zjedzone przez szkodniki. [W] następnej chwili dziury już tam nie były widoczne. Zamiast tego na Konsekrowanej Hostii były czerwone plamy. To była krew. W mgnieniu oka plamy krwi pojawiły się teraz w różnych miejscach Konsekrowanej Hostii. To była bardzo krwawa Konsekrowana Hostia. W ciągu sekundy uświadamiam sobie, patrząc na ciemnoczerwone, czarne i niebieskie plamy, powiedziałam w sobie: „Panie!… to jest Twoje Ciało!  — To Twoje plecy! Teraz [był] widziany wyraźny obraz pleców Jezusa na Konsekrowanej Hostii, zraniony i krwawiący, tak jak przy Słupie.

 W następnej sekundzie [ujrzałam] całe Ciało Jezusa. To wciąż pochodziło z konsekrowanej Hostii, ale tym razem obraz nie ograniczał się w granicach Hostii, po prostu widziałam przed sobą Jego zranione Ciało. Miał związane ręce, nosił koronę cierniową i nie miał na sobie żadnego ubrania poza zakrwawioną bielizną. Masa ran na jego ciele przemieszczała się z miejsca na miejsce, przesuwając się po całym Ciele niczym tajfun widziany z kosmosu w ruchu. Rany były zawsze na Nim. Przychodziły i odchodziły, wirując szybko po Jego Ciele, gdy był nieruchomy i związany ze spuszczoną głową.

 Kiedy siedziałam na łóżku z laptopem przed sobą, obraz, który widziałam, przedstawiający rannego Jezusa, teraz objawiał się przede mną jako mały posąg siedzący na skraju łóżka — nie większy niż rozmiar średniej butelki wody. Mały posąg poruszył zranionymi ramionami, wyciągając rękę w moim kierunku. „Posąg się porusza?!” Uświadomiłam sobie oszołomiona. Jednak w następnej sekundzie nie był już posągiem, ale żywym, oddychającym, normalnym dzieckiem z ciała i kości przed moim laptopem, około dwóch lub trzech lat. Z początku przypominało mi moją siostrzenicę, bo maluch miał też kręcone blond włosy i niebieskie oczy. Ale wkrótce dostrzegam, że miał swoje własne cechy — to był chłopiec.

 Dziecko poruszało się wokół mnie na moim łóżku w taki spokojny sposób, angażując się i poruszając trochę jak dziecko. Mój wzrok podążał za nim i widzę siebie, jak pytam malucha: „Panie, czy jesteś smutny, że nie spędzam z Tobą tyle czasu?” Zapytałam malucha łagodnym tonem, jak dwu-, trzylatka.  W tym śnie wyczułam, że jakoś nie spędzam z Nim zbyt wiele czasu jak zwykle (choć w rzeczywistości spędzam czas, jak zwykle — to mnie zastanawiało). Dzieciątko Jezus potwierdziło takim dziecięcym tonem „Mhmm”, pozornie smutne z powodu tej nieobecności. Nasza rozmowa nie była w pewnym momencie jasna, chociaż tak wyraźnie widziałam Go przed oczami.  Musiałam chodzić i zadać kilka pytań, aby Go zrozumieć. W końcu zrozumiałam Go, żeby najpierw spędzić z Nim czas, a potem pójść i zająć się rodziną lub innymi rzeczami. To byłaby równowaga, której On chce. Mały (Nasz Pan) powiedział tylko zdanie: „PRZEDE WSZYSTKIM – BĄDŹ Świątynią Bożą”, powiedział. „Świątynia Boga?”  — mój umysł chciał Go spytać w pośpiechu, jak być świątynią Boga?” — ale powstrzymałam się od tego pytania, ufając w jednej chwili, że Duch Święty mnie tego nauczy, gdy nadejdzie chwila — dzień po dniu. Zamiast tego powiedziałam do Małego Jezusa: „Dziękuję, że jesteś z nami w tym domu, Panie”. Wśród moich słów podziękowałam Mu tylko, mając nadzieję, że naprawdę lubi być w tej rodzinie. Mały Jezus zwrócił na mnie swój wzrok z takim podekscytowaniem i z tak szerokim uśmiechem malucha. Wydawało się [jakby] wybuch radości miał wybuchnąć z Niego. Zdecydowanie cieszył się przebywaniem z nami bardziej, niż wiedziałam.

 Właśnie wtedy, [kiedy] jeszcze we śnie, przypomniałam sobie, jak Matka Elizeusza powiedziała podczas jednej z naszych rozmów, że Pan cieszy się, że jest z nami w tej rodzinie — w mojej rodzinie — w tym domu — właśnie teraz. Uśmiech Małego Pana i takie szczęśliwe oczy zdecydowanie to wyjaśniły i pokazały, że jest to tak prawdziwe – więcej niż prawdziwe – więcej niż sobie wyobrażałam!

 Kilka chwil później widzę siebie w innej scenie przedstawiającej — widziałam siebie przedstawiającą komuś dwa obrazy na płótnie. W jednej były 3 osoby, 2 to moi krewni, a w środku był wizerunek Matki Bożej Miłosierdzia (tej z ziemią). Drugi obraz na płótnie był w odcieniach błękitu. W środku znajdowały się duże srebrne cyfry, czyli 00:44. Cały obraz kojarzył mi się z wodą lub deszczem, bo też było na nim kilka dużych kropel rosy. Opowiem wam o tym nieco później.

 Teraz, wciąż, we śnie, widziałam Małego Pana stojącego obok łóżka w ciemnoniebieskiej szacie z nieco obszernymi rękawami – Szlafrok, podobny do japońskiego kimona małego chłopca, tylko po to, abyście mieli wyobrażenie o jego projekcie. W prawej ręce trzymał świecę, a w lewej pusty wazon — chyba na olej — z zamiarem pobłogosławienia nas.

 Potem, tuż przed nim, z korytarza wyszła moja ciocia. Ona rzuciła się w podłogę, chichocząc i szczęśliwa, na Małego Jezusa, przemawiając do Niego tak otwarcie i swobodnie, z delikatnym uczuciem i śmiałością w Jego istocie i słodyczą. Mały Jezus, wciąż w spokojnym, cichym usposobieniu, uśmiechnął się do niej — och, tak uśmiechnięty, przezabawny, ale nic nie powiedział. Po prostu się uśmiechnął — ale jakoś trochę cofnął się przed jej dotykiem — jakby nieśmiały? — nie mogę powiedzieć na pewno dlaczego.

 Następnie moja mama jest w tym samym korytarzu. Zaglądając do mojego pokoju, Mały Pan był teraz dorosłym Nastolatkiem, wciąż w tej niebieskiej szacie, pasującej do jego rozmiaru ciała. W jednej chwili był niemowlakiem, w następnej jest nastolatkiem, bliskim dojrzałości, chyba dorosłym. Na pytanie mamy, kto to jest ten młodzieniec, bezgłośnie wymówiłam jej „Iisus!”, czyli „Jezus” w naszym języku. Cała byłam szczęśliwa, że ​​był z nami i angażował się z nami. Aby dodać trochę o jego cechach fizycznych, nasz nastolatek Pan miał włosy w kolorze jasnobrązowym. Nie wychodziły poza Jego ramiona. Spoczęły raczej na Jego szyi i częściowo zakryły Jego uszy. Nie wydawały się tak falujące ani kręcone, jak przed chwilą Dzieciątko Jezus. Tym razem Jego fryzura wyglądała na lekko szczupłą, z delikatnymi falami na końcu, spoczywającymi na Jego szyi. Jego twarz dawała mi radość i pokój. Niewiele mówi, ale często się uśmiecha, mówi tylko w razie potrzeby i pozwala, by reszta zniknęła z Jego twarzy. Można było na Niego spojrzeć i znaleźć radość, że jest w TYM domu, dosłownie.

 Nastoletni Jezus (Jezus nastoletni dorosły) nie było jeszcze. Przygotowywał coś, poruszając się trochę po pokoju. Był naprawdę jak członek rodziny.

 Po powiedzeniu mamie, kim jest, Jezus poszedł gdzieś, ponieważ nie było Go tam w następnej sekundzie. On zniknął. Na ich pytanie, gdzie jest, odpowiedziałam: „On jest w samochodzie. Poczekaj chwilę, a On wróci, aby udzielić nam błogosławieństwa, które zamierzył”. Wyjaśniłam, choć szczerze, czułam swoje ciało, sfrustrowana tym, że powrót z samochodu zabiera mu dużo czasu. Ale cokolwiek jechał tym samochodem, nie spieszył się z dobrego powodu. Wyczuwałam, że troszczy się o kogoś — poświęca mu Swój czas.

 Ostatnią sceną, którą zobaczyłam na moich oczach w tym śnie, było znowu zranione Ciało Jezusa. Jednak nie w Konsekrowanej Hostii. Obrazy zostały zaczerpnięte z Konsekrowanej Hostii, ale teraz zostały naszkicowane na papierze – ich sekwencja przypomina pionowy komiks przedstawiający zranione Ciało Jezusa. Ale to, co zwróciło na mnie większą uwagę, to ostatnie. Pan i ja byliśmy na powierzchni wody – stojącej wody, a On nie miał już na sobie ran – ale to, co najbardziej wyróżniało się, to Jezus odwrócił się w lewo i wskazał na niebo, mówiąc bez słów: „Nadchodzi burza”. Widziałam ten rysunek poruszający się jak animowane zdjęcie. W tym przypadku animowany szkic. Nadciągała burza, w oddali zbierały się chmury. Ostrzegał, kiedy na to wskazywał.

 Przypominam sobie teraz inną scenę ze snu, w której w jednej chwili zobaczyłam Monstrancję przełamaną na pół, zniszczoną z boku. Trzymałam Konsekrowaną Hostię w otwartej dłoni, byłam wzruszona i prawie się rozpłakałam, ponieważ Hostia zaczęła krwawić, tworząc okrągłą czerwoną plamę pośrodku, gdy trzymałam ją w białym nakryciu lub serwetce, plamiąc ją Jego krwią.

 I to był koniec mojej sennej wizji.

 Teraz, aby przejść trochę do języka symbolicznego, który dostałam z tego, co postrzegałam we śnie.

 Dziura w Konsekrowanej Hostii [i] wirujące rany na Ciele Jezusa dały mi poczucie, że przez cały czas, przez wszystkie pokolenia, On otrzymywał rany od ludzkości – bez przerwy – przychodzące i odchodzące, jak szalona burza. Pan da wam więcej o tym wiedzieć w swoim przesłaniu.

 Pęknięta Monstrancja i Hostia zaczynająca krwawić na mojej ręce dały mi poczucie, że jest On tak zaniedbany w Sakramencie – tak odrzucony na bok. Praktyka adoracji była jakby dosłownie przełamana na pół.

 Małe Dziecko w moim pokoju i w moim domu uwielbia przebywać w naszych domach. On, Chrystus Eucharystyczny, [rzeczywista] obecność Jezusa pod postacią chleba, Mały Jezus, czuł się częścią rodziny. 

 Kiedy dał mi do zrozumienia, że ​​nie spędzam z Nim zbyt wiele czasu, jednym ze sposobów przyjęcia tego jest Jego Ciało, Kościół – Oblubienica – nie spędza już z Nim czasu tak, jak kiedyś. Mały Jezus czuł się zraniony i zaniedbany. Chciał przede wszystkim ich miłości i obecności blisko Niego, przede wszystkim.

 Teraz obrazy.

 Począwszy od numeru 00:44.  Początkowo myślałam, że oznacza to 15 minut do północy. Ale jest już 00:00, co u nas w Europie 00:00 oznacza dla nas północ. A więc jest już po północy – to nie może być to.  Podczas jednej rozmowy grupowej [którą] mieliśmy od Matki Klary, kiedy byłam na spotkaniu, i po tym, jak im o tym wspomniałam, dotarło do mnie, że do północy nie ma 15 minut, to odliczanie, a czas został zatrzymany na  00:44 sekund. Zapytałam Pana o to w Biblijnych Obietnicach, a On potwierdził to [jako] odliczanie! Potem wielkie krople rosy na obrazie, przy liczbach — też mi zaświtało, że to krople rosy z nieba, łaski i miłosierdzia.

 Teraz drugim obrazem był obraz Matki Miłosierdzia z niektórymi moimi krewnymi, którzy prowadzą bliską więź z Bogiem i Matką Najświętszą. Można więc powiedzieć, że moi krewni reprezentowali „pobożnych”.

 Tak więc mieliśmy Matkę Bożą, pobożnych ludzi — i odliczanie zatrzymało się na 00:44 sekundzie. To interesujące. Numer cztery, jak teraz o tym myślę, jest zwykle określany jako numer Matki Marii. Zapytałam również Pana o tę myśl, a On ją potwierdził. Tak więc Matka Najświętsza [wraz z] modlącymi się pobożnymi ludźmi — przerwała odliczanie, aby jeszcze kilka kropel rosy miłosierdzia i łaski spadło na ziemię. Również kolor niebieski, który był na tym obrazie, oznacza dla mnie Niebo. Nic dziwnego, że tak często pojawiał się w tym śnie. Zarówno ubranie Jezusa, jak i obraz, oznaczający Go jako [być] Z Nieba.

 Przejście Jezusa z Malucha na Nastolatka można określić jako Jego relację z tobą.  [W] jednym przypadku jest małym dzieckiem — w następnym jest nastolatkiem, w pobliżu Swojej przyszłej narzeczonej — ponieważ pojawił się jako nastolatek tylko wtedy, gdy w scenie pojawiła się moja mama. Więc kto wie?  [Lol].

 Teraz, gdy Jezus był w samochodzie, zwlekał przez chwilę, spędzał czas z duszą tam na dole, gdy czekaliśmy. Nie spieszył się. Tak, wiedział, że czekamy, ale bardzo się starał zrobić wszystko, co mógł, aby pomóc tej duszy, którą wyczułem we mnie, mimo że nie widziałam, co tam robił.

 O świeczce i pustej butelce, która była przeznaczona na olejek namaszczony, jeśli się nie mylę — miał pobłogosławić i napełnić. Nie mogę wiele powiedzieć na ten temat.

 Na razie tyle mogę powiedzieć o języku symbolicznym użytym w tym śnie.

 Teraz, następne rzeczy, które przyjdą, to słowa Jezusa, które dał mi, gdy siedziałem, aby usłyszeć od niego jakiś czas później, co będzie następnym przesłaniem.




Komentarze