PASJA JEZUSA

Gdy byłem przesłuchiwany przez wysokiego kapłana Kajfasza, a on powiedział do Mnie: "zaklinam Cię, abyś mi powiedział czy jesteś Chrystusem, Mesjaszem, Synem Boga", wówczas odpowiedziałem mu: "tyś powiedział".

Jakże wiele serc, które w kilka dni przedtem podziwiały i błogosławiły Moje Dzieła, okazały się niewdzięczne i przyłączyły się do tych, którzy Mnie lżyli. Lecz było to niezbędne, aby ofiara ta była bardzo duża, aby nigdy nie została wymazana z ludzkiej pamięci.

Świat, a wy jako jego część, ujrzał Mnie spotwarzonego, wyszydzonego i poniżonego, jakim nie powinien być żaden człowiek. Lecz ten kielich, który Mi do picia daliście cierpliwie opróżniałem, Krok za krokiem wypełniałem pośród ludzi Moje przeznaczenie Miłości i całkowicie ofiarowałem się Moim dzieciom.

Błogosławieni, którzy wierzyli w swojego Boga, chociaż doświadczyli Go zalanego krwią i krztuszącego się.

Lecz jeszcze coś trudniejszego oczekiwało Mnie; śmierć pomiędzy dwoma łotrami przybity do drzewa. Ale tak zostało napisane i dlatego musiało się wypełnić, abym Ja został rozpoznany jako prawdziwy Mesjasz. 

Na to Pouczenie, które wam właśnie daję dałem wam już w Drugim Czasie przykład. Jezus wisiał na Krzyżu, Zbawca walczył ze śmiercią w obliczu tłumu ludzi, których tak bardzo kochał. Każde serce było drzwiami, do których pukał. Pośród tłumu przyglądających się znajdowali się: człowiek, kierujący ludzką rzeszą, dostojnik kościelny, celnik, bogaty, biedny, wykolejeniec i ten o prostym umyśle. Lecz, podczas gdy jedni wiedzieli, Kim był Ten, który w owej godzinie umierał, gdyż widzieli Jego czyny i odebrali od Niego dobrodziejstwa, przyspieszali inni, spragnieni niewinnej krwi i chciwi zemsty, śmierć Tego, którego nazywali urągliwie "Królem Żydowskim", nie wiedząc, że On był Królem nie tylko jednego narodu, lecz że On był nim dla wszystkich narodów ziemi i dla wszystkich światów w Uniwersum. Podczas, gdy Jezus skierował swoje ostatnie spojrzenie na ten ludzki tłum, wzniósł pełną miłosierdzia i współczucia prośbę do Ojca i powiedział: "Mój Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią".

To spojrzenie objęło zarówno tych, którzy nad Nim płakali, jak i tych, którzy się Jego cierpieniem napawali, gdyż Miłość Mistrza, będąca Miłością Ojca, dotyczyła wszystkich w takim samym stopniu. 

Wtedy, gdy nadszedł dzień, w którym tłum podburzony przez tych, którzy czuli się zaniepokojeni obecnością Jezusa, zranił Go i ubiczował i w następstwie uderzeń ujrzał Go krwawiącego jak zwyczajnego śmiertelnika, a później walczącego ze śmiercią i umierającego jak każdy inny człowiek, zawołali z zadowoleniem faryzeusze, zwierzchnicy narodu i kapłani: "Spójrzcie na Niego, który zwie się Synem Boga i podawał się za Mesjasza!"

Właśnie za nich, bardziej niż za innych, prosił Jezus Ojca, aby im przebaczył - tym, którzy chociaż znali Pisma - tylko Mu zaprzeczali i wobec tłumów przedstawiali Go, jako oszusta. Oni byli tymi, którzy pomimo tego, że twierdzili, że są nauczycielami Prawa, w rzeczywistości przy osądzaniu Jezusa, nie wiedzieli, co czynią, podczas gdy pośród tłumu znajdowały się serca, które w obliczu oglądanej niesprawiedliwości były rozdarte z bólu i twarze zalane łzami w obliczu ofiarnej śmierci Sprawiedliwego. Byli to mężczyźni i kobiety o prostym umyśle, a pokornym i wielkiego serca duchu, którzy wiedzieli, Kto był na świecie pomiędzy ludźmi i którzy pojmowali, co ci stracili wraz z odejściem Mistrza.

Mówi do was Ten, który walcząc ze śmiercią na krzyżu, będąc zmaltretowany i storturowany przez pomocników kata, wzniósł swoje oczy ku Nieskończoności i powiedział: "Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią".

Tym Boskim Przebaczeniem objąłem wszystkich ludzi wszystkich czasów, gdyż mogłem widzieć przeszłość, teraźniejszość i przyszłość ludzkości. Mogę wam w Prawdzie i w Duchu powiedzieć, że w owej Błogosławionej Godzinie również zobaczyłem was, którzy w obecnym czasie odbieracie Moje Nowe Słowo. 

Gdy z wysokości krzyża skierowałem Moje ostatnie spojrzenie na ludzki tłum, spojrzałem na Marię i powiedziałem Jej w odniesieniu do Jana: Kobieto, ten oto tutaj jest Twoim synem, a do Jana: "Synu oto jest Twoja Matka".

Jan był jedynym, który w owej godzinie mógł zrozumieć znaczenie następnego zdania, gdyż tłum był tak ślepy, że gdy powiedziałem: "Pragnę" uważając, że było to pragnienie ciała podał Mi ocet z żółcią, podczas gdy było to przecież pragnienie Miłości, które odczuwał Mój Duch.

Również obaj łotrzy walczyli obok Mnie ze śmiercią; lecz, podczas gdy jeden bluźnił, pogrążając się w zepsuciu, pozwolił się ten inny oświecić Światłem Wiary; i chociaż oglądał swojego Boga przybitego do haniebnej belki krzyża i bliskiego śmierci, wierzył w Jego Boskość i powiedział do Niego: "Kiedy znajdziesz się w Królestwie Niebieskim, pamiętaj o mnie", na co Ja poruszony taką ilością Wiary odpowiedziałem: "Zaprawdę powiadam ci, jeszcze dziś znajdziesz się ze Mną w Raju".

Nikt nie zna sztormu, który w tej godzinie szalał w sercu Jezusa. Rozpętane żywioły natury, były tylko słabym odbiciem tego, co działo się w samotności owego Człowieka, a ból Boskiego Ducha był tak wielki i tak prawdziwy, że ciało, które na jeden moment poczuło się słabe zawołało: "Mój Boże, Mój Boże, dlaczego Mnie opuściłeś?"

Tak jak uczyłem ludzi życia, tak uczyłem ich umierania, przy czym nawet tym przebaczałem i błogosławiłem, którzy Mnie dręczyli i torturowali, gdy powiedziałem do Ojca: "Przebacz im, gdyż oni nie wiedzą, co czynią".

A gdy Duch opuszczał ten świat powiedział: "Ojcze w Twoje ręce oddaję Mojego Ducha". Doskonały wzór do nauki został wykonany, przemówiłem jako Bóg i jako Człowiek.

Jeden moment wystarczył Dymasowi do ocalenia, a ten był ostatnim w jego życiu. Przemówił on do Mnie z krzyża i chociaż widział, że Jezus nazywany Synem Bożym walczy ze śmiercią, czuł, że był On Mesjaszem, Zbawicielem; I on powierzył Mu się całym żalem swojego serca i całą pokorą swojej duszy. Dlatego obiecałem mu Raj jeszcze w tym samym dniu.

Powiadam wam, każdemu, kto nieświadomie grzeszy, lecz na końcu swojego życia przemówi do Mnie sercem pełnym pokory i wiary, dam odczuć czułość Mojej Miłosiernej Miłości, która go z potrzeb tej ziemi uniesie i mu pozwoli poznać szczęśliwość szlachetnego i podniosłego życia. 

Tak Dymas, byłeś ze Mną w Raju Światła i Duchowego Pokoju, dokąd zaniosłem twoją duszę w nagrodę dla twojej wiary. Kto mógłby powiedzieć tym, którzy wątpili, że w Jezusie - umierającym i krwawiącym - mieszkał Bóg, że w łotrze, który po Jego lewicy walczył ze śmiercią, ukrywał się duch światła?

Czas mijał, a kiedy znowu nastąpił spokój w duszach, wielu z tych, którzy Mnie wyśmiali i odrzucili, wniknęło do Światła Mojej Prawdy, z powodu, czego, ich żal był ogromny, a ich miłość w pójściu za Mną niezniszczalna. 

Gdy ciało, które wówczas służyło Mi jako powłoka znalazło się w śmiertelnej walce, a Ja z krzyża wymawiałem Ostatnie Słowa, pośród Moich ostatnich zdań znalazło się jedno, które ani w tamtym momencie, ani w długi czas potem, nie zostało zrozumiane: "Mój Boże, Mój Boże, czemu Mnie opuściłeś?"

Z powodu tych słów, wielu wątpiło; inni byli zmieszani, gdyż myśleli, że była to trwożliwość, wahanie, moment słabości. Lecz oni nie wzięli pod uwagę, że nie było to ostatnie zdanie, lecz po nim jeszcze wypowiedziałem inne, które objawiały siłę i jasność: "Ojcze, w Twoje ręce oddaję Mojego Ducha" i "Wszystko zostało spełnione".

Teraz, gdy powróciłem, aby wnieść Światło w wasze pomyłki i rozjaśnić to, co nazwaliście tajemnicami, powiadam wam:, gdy wisiałem na krzyżu, walka ze śmiercią była długa, krwawa, a ciało Jezusa nieskończenie wrażliwe, wrażliwsze niż wszystkich innych ludzi, znosiło długo trwającą agonię, a śmierć nie nadchodziła. Jezus wypełnił swoją misję na świecie, powiedział już ostatnie słowa i dał ostatnie nauki. Wówczas, gdy to zmaltretowane, porozrywane ciało, poczuło oddzielanie się Ducha, napełnione bólem zapytało się Pana: "Ojcze, Ojcze, dlaczego Mnie opuściłeś?" - Był to łagodny głos skargi zranionego Jagnięcia do swojego Pasterza. Był to dowód, że Chrystus "Słowo" rzeczywiście stał się człowiekiem w Jezusie i że Jego cierpienie było prawdziwe.

Czy możecie te słowa przypisać Chrystusowi, który wiecznie jest jednością z Ojcem? - Teraz wiecie, że było to kwilenie ciała Jezusa, które zostało zbezczeszczone przez ślepotę ludzi. Lecz gdy na owo umęczone ciało spłynęła pieszczota Pana, Jezus mówił dalej, a Jego słowa były: "Ojcze, w Twoje ręce oddaję Mojego Ducha". - " Wszystko się wykonało". 

Gdy Jezus wisiał na krzyżu, nie było ani jednego ducha, który nie czułby się wstrząśnięty głosem miłości i sprawiedliwości Tego, który umarł - nagi jak sama Prawda, którą przyniósł swoimi Słowami. Ci, którzy zbadali życie Jezusa, stwierdzili, że ani przed, ani po Nim nie istniał nikt, kto dokonałby takiego Czynu jak On, gdyż to był Boski Czyn, który swoim przykładem ocali ludzkość.

Łagodnie szedłem na Ofiarowanie, gdyż wiedziałem, że Moja Krew ma was odmienić i ocalić. Do ostatniego momentu przemawiałem z miłością i przebaczałem wam, gdyż przyszedłem, aby przynieść wam wzniosłą Naukę, a doskonałym przykładem wytyczyć wam drogę do Wieczności.

Ludzkość chciała odwieść Mnie od Mojego zamiaru poprzez szukanie słabości ciała; lecz Ja od niego nie odstąpiłem. Ludzie chcieli doprowadzić Mnie do bluźnienia Bogu; lecz Ja nie bluźniłem. Im bardziej tłum Mnie obrażał, tym większe współczucie i miłość miałem dla niego, im bardziej ranił Moje ciało, tym więcej wypływało z niego krwi, aby martwym dla Wiary dać życie.

Ta Krew jest symbolem Miłości, którą wytyczyłem drogę ludzkiemu Duchowi. Pozostawiłem Moje Słowo Wiary i Nadziei głodnym Sprawiedliwości, a skarb Mojego Objawienia ubogim w duchu.

Dopiero po tym czasie dotarło do ludzkiej świadomości, Kto był na świecie. Na podstawie tego zostało Dzieło Jezusa pojęte jako doskonałe i Boskie, uznane jako ponad ludzkie - jakże wiele łez żalu! Jakże wiele wyrzutów sumienia w duszach!

Jeżeli Jezus, który był "Drogą, Prawdą i Życiem", zakończył swoją misję ową Modlitwą siedmiu Słów, mówiąc na końcu do swojego Ojca: "W Twoje ręce oddaję Ducha Mego", tak zastanówcie się , czy wy będąc uczniami i zwolennikami owego Mistrza, możecie opuścić to życie bez ofiarowania Ojcu haraczu posłuszeństwa i pokory; i czy nie prosząc Pana o Jego ochronę, możecie dla tego świata zamknąć wasze oczy, skoro będziecie je otwierali dopiero w innych regionach.

To jest Droga, którą ci ludzkości wskazałem! Żyjcie naśladując waszego Mistrza, a Ja obiecuję doprowadzić was na Moje Łono, które jest początkiem wszelkiej Szczęśliwości. 

Ja Chrystus objawiłem poprzez człowieka Jezusa Wspaniałość Ojca, Jego Mądrość i Jego Moc. Ta Moc została wykorzystana do czynienia cudów dla dobra tych, którzy potrzebowali w Duchu Wiary, w swoich umysłach Światła, a w sercach Pokoju.

Owa Moc, którą jest sama siła Miłości, została wylana na potrzebujących, aby im się całkowicie oddać, co zaszło tak daleko, że nie użyłem Jej dla Mojego własnego ciała, które w godzinie śmierci Jej również potrzebowało.

Nie chciałem robić żadnego użytku z Mojej Mocy, aby uniknąć przenikającego Moje Ciało bólu. Gdyż, gdy stałem się człowiekiem stało się to z zamiarem cierpienia z waszego powodu i żeby wam dać dotykalny Boski i ludzki Dowód Mojej Nieskończonej Miłości i Mojego Współczucia dla niedojrzałych, potrzebujących i grzeszników.

Całej Mocy, którą objawiłem nad innymi - czy było to uleczenie trędowatego, czy przywrócenie ślepemu wzroku, a sparaliżowanym możliwości poruszania się, lub nawracanie grzeszników i wzbudzanie do życia umarłych - całej Mocy, którą objawiłem przed ludźmi, aby dać im dowody na Moją Prawdę, poprzez to, że udowodniłem im Moją władzę nad królestwem natury i Moją Moc nad życiem i śmiercią, nie chciałem użyć dla Siebie, przez co dozwoliłem, aby Moje Ciało przeżyło tę Pasję i wycierpiało ten ból.

Co prawda Moja Moc mogła Mojemu Ciału oszczędzić tego bólu, ale - jakąż zasługę miałbym w waszych oczach? Jaki pozostawiłbym dotykalny Przykład dla ludzi, gdybym użył Mojej Mocy, aby oszczędzić Sobie cierpienia? Było konieczne pozbawienia Mnie w owym momencie Mojej Władzy, oddalenie Boskiej Siły, abym przeżywał i odczuwał ból ciała, smutek w obliczu niewdzięczności, samotność, śmiertelną walkę i śmierć.

Dlatego w godzinie śmierci prosiły usta Jezusa o pomoc, gdyż Jego cierpienie było prawdziwe. Lecz to nie tylko ból fizyczny opanował rozgorączkowane i wyczerpane ciało Jezusa - było to również Duchowe odczuwanie Boga, który został poprzez owo ciało zhańbiony i wydany na szyderstwo przez Swoje ślepe, niewdzięczne i pełne pychy dzieci, za które On ową krew wylewał.

Jezus był silny dzięki Duchowi, który Go ożywiał, a który był Duchem Boskim i mógłby być niewrażliwy na ból i niezwyciężony naprzeciw napadom prześladowców; lecz było koniecznym, aby On wylewał łzy, żeby odczuwał, żeby wciąż upadał na oczach tłumu na ziemię, żeby wyczerpały się Jego siły i żeby musiał umrzeć, po tym jak Jego ciało straciło ostatnią kroplę krwi.

Tak została wypełniona Moja Misja na ziemi; tak zakończyło się na świecie istnienie Jezusa, którego Naród obwołał Królem kilka dni przedtem, gdy wjeżdżał do Jerozolimy.




Komentarze